• PIĄTEK – 10.12.2021r.

          Temat dnia:  Do restauracji zapraszamy.

           

          1. Gorąca herbata .
             

          Doskonalimy aparat mowy poprzez naśladowanie dmuchania na gorącą herbatę. Dmuchamy raz powoli, raz szybko, delikatnie i mocno.



                    2. KP2 s. 25  -  rysowanie po śladzie, ozdabianie talerza, ćwiczenie z naklejkami – właściwe ułożenie sztućców przy talerzu.



                   3.  Co to tak smakuje i pachnie? – zabawy doskonalące zmysły.

          Przygotowujcie produkty spożywcze o wyrazistym smaku i zapachu i ułóżcie je na małych papierowych talerzykach: kawałki ogórków kiszonych, cząstki czekolady mlecznej, połamane paluszki słone, cząstki gorzkiej czekolady, kwadraciki z chleba, szczypta cynamonu. Po kolei wąchajcie je, a potem próbujcie wybrane produkty i określcie jego smak i zapach: słodki, kwaśny, słony, gorzki, przyjemny, drażniący.



                4.  Kolorowy talerz.

          Układajcie różne kompozycje z dostępnych w kuchni warzyw, owoców, przypraw.

           

           

               5. Warzywa – zabawa ruchowa.

          Do zabawy możecie zaangażować rodziców, rodzeństwo, dziadków, ciocie oraz wujków.
           Jedna osoba zostaje „kucharzem”. Reszta stoi w kole, wymyśla dla siebie nazwy warzyw: „marchewka”, „pietruszka”, „seler”, „por”, „burak”, „pomidor”, „ogórek” i głośno oznajmiają swoją nazwę (nazwy mogą się powtarzać). „Kucharz” wchodzi do środka koła i woła: Gotuję, gotuję selera i pora! – wtedy osoby, które wybrały te nazwy, muszą szybko zamienić się miejscami, przy czym „kucharz” usiłuje jak najszybciej zająć zwolnione miejsce w kole. Jeżeli uda mu się, oznajmia, jaką nazwę warzywa przyjmuje dla siebie, a osoba, której zabrakło miejsca w kole, staje się „kucharzem”.

           

           

          KRĄG TEMATYCZNY: KULINARNE WYZWANIA

           

          CZWARTEK  - 09.12.2021r. 

          Temat dnia: „Książka kucharska”.
           

          1. Zabawy z literą „r”.


          Poszukajcie w domu przedmiotów, których nazwy rozpoczynają się głoską „r”, i spróbujcie je policzyć.

           

          1. Jaki przedmiot mam na myśli?  


          Pobawcie się w zagadki słowne, opisujcie przedmioty słowami, druga osoba musi odgadnąć, o czym myśli pierwsza.

           

          1. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść .


          Posłuchajcie uważne opowiadania R. Piątkowskiej. Zanim rodzice przeczytają Wam opowiadanie zastanówcie się :

          -  Co to przysłowie oznacza?

          - Dlaczego podczas gotowania ważne jest pilnowanie składników i odpowiednie ich odmierzanie?

           

          Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść

          Zamiast bawić się misiami i czesać lalki, Julka wolała mieszać w garnkach, ucierać, przelewać, posypywać i wałkować wszystko, co się da. Można było robić przy tym ważną minę i oblizywać łyżki jak prawdziwa kucharka. Dlatego gdy tylko w kuchni zabrzęczały pokrywki i zaszumiała woda, Julka już stała w drzwiach, przestępując niecierpliwie z nogi na nogę.
           – Chcesz mi pomóc, Julciu? – spytała mama i zaraz zawiązała Julce kolorowy fartuszek.
          – Co mam robić? Julka miała wielką ochotę coś pomieszać, pokroić albo posmarować.
          Mama pokazała garnek, w którym leżały obrane ziemniaki, i spytała:
           – Może je opłuczesz? Julce nie trzeba było dwa razy powtarzać. Bardzo chętnie taplała się w wodzie i uczyła ziemniaki pływać. Dwa najładniejsze schowała sobie do kieszonki, a jeden poturlał się pod szafkę i nie dało się go wyciągnąć. Resztę mama postawiła na piecu i posoliła. Julce wydawało się jednak, że jedna łyżeczka soli to stanowczo za mało, i gdy mama nie widziała, dosypała jeszcze dwie. – No to co mam teraz robić? – spytała po chwili. Mama rozejrzała się po kuchni, wyjęła z szuflady wielką drewnianą łyżkę, wręczyła ją Julce i powiedziała:
          – Pomieszaj ostrożnie ten gulasz i wrzuć do niego jeden listek laurowy.
          – Mówiąc to, podała Julce słoiczek, w którym trzymała suche, twarde, ciemnozielone listki.
           Julka posłusznie wyjęła jeden i wrzuciła do gulaszu. Ale zaraz potem pomyślała, że te listki muszą być chyba bardzo stare, bo takie sztywne i zasuszone. Jaki z nich pożytek? Nie ma to jak świeże, mięciutkie listeczki, o, chociażby takie jak te z pelargonii albo paprotki. Julka uwinęła się raz dwa i urwała każdej roślince po jednym listku. Przyniosła nawet kilka większych, ale też bardzo ładnych z ogrodu. Zrobił się z tego całkiem spory bukiecik. Wrzuciła go do gulaszu, zamieszała wielką łyżką i bardzo z siebie zadowolona spytała:
           – A teraz co mam robić?
          – Pilnuj tego gulaszu, żeby się nie przypalił. – Ledwo mama to powiedziała, zadzwonił telefon. Okazało się że to jej koleżanka, a więc zanosiło się na dłuższą pogawędkę.
          No i może Julka przypilnowałaby tego gulaszu, ale właśnie wtedy wrócił z pracy tata, więc jak zwykle pobiegła z piskiem do przedpokoju i rzuciła mu się na szyję.
          – Tatusiu, zobacz, mam nowego konika! – wyjęła z kieszeni małego pluszowego kucyka i podsunęła tacie pod nos. – To bardzo mądry konik. Dostałam go dzisiaj od babci. Jest piękny, pluszowy, nawet kopyta ma owłosione!
          – I do tego ma różową grzywkę – zauważył tata.
          – Też chciałbyś taką mieć, prawda? – spytała Julka.
          – Oczywiście, marzę również o owłosionych kopytach – zapewnił tata i lekko zaniepokojony pociągnął nosem. – A co tu tak dziwnie pachnie? Na te słowa mama porzuciła telefon i zawołała:
           – Przypala się!
          – Ojej! – jęknęła Julka i pobiegła do kuchni, wymachując drewnianą łyżką. Potem było tak: gulasz wylądował w koszu na śmieci, zaraz za nim trafiły tam niemożliwie przesolone ziemniaki. Mama załamywała ręce i wietrzyła kuchnię, a tata, patrząc na Julkę, stwierdził:
          – Jestem okropnie głodny, chyba będę musiał cię zjeść.
          Julka z piskiem rzuciła się do ucieczki, a tata gonił ją wokół stołu. Wreszcie, słaniając się na nogach, złapał telefon i zamówił pizzę.
           – Tak to jest. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść – wysapał.
          – Jak to sześć? Ja i mama to tylko dwie kucharki.
          – Żeby nie było wątpliwości, Julka pokazała dwa paluszki. – To takie przysłowie – wyjaśnił tata – i nietrudno zgadnąć, skąd się wzięło. Pewnie dawno temu sześć kucharek gotowało coś wspólnie w wielkiej kuchni. Wyobrażasz sobie, co tam się musiało dziać? Pokrywki podskakiwały, czajniki gwizdały, młynki nie nadążały mleć, wałki wałkować, a wszystko wkoło kipiało.
           – Albo się przypalało – dodała Julka.
           – Z rondli buchała para, a kucharki co chwila coś siekały, mieszały, soliły lub słodziły na potęgę. Bywało, że jedna zupa była przyprawiona sześć razy, bo każda kucharka dodawała coś od siebie. Potem się kłóciły, a w powietrzu latały chochle i patelnie. Co jedna usmażyła, to druga polała wodą, trzecia posypała pieprzem, czwarta skropiła octem, piąta posmarowała musztardą...
          – A szósta dorzuciła liście laurowe – dodała Julka.
          – No właśnie. I tak, choć robota w kuchni wrzała, to goście nie doczekali się obiadu. Podobnie jak ja dzisiaj – stwierdził tata. Na szczęście w tym momencie do drzwi zadzwonił dostawca pizzy, co tacie wyraźnie poprawiło humor. I choć pizza była wielka jak młyńskie koło, to po obiedzie wszyscy mieli jeszcze ochotę na coś słodkiego. Wtedy mama wyjęła lody i napełniła nimi pucharki. Julka posypała je rodzynkami i tartą czekoladą, a na koniec wbiła w każdą porcję kruchy biszkopt. Mama dołożyła po łyżce bitej śmietany. Lody wyglądały tak pięknie, że tata na ich widok wymyślił nowe przysłowie:
           – Gdzie kucharek dwie, tam się dobrze je! – zawołał. A Julka pomyślała, że jej tata jest bardzo mądry, chociaż nie ma różowej grzywki i owłosionych kopyt.
           Renata Piątkowska

           

           

          1. KP2 s. 24liczba 6, liczenie, uzupełnianie elementów zbioru.

           

          1. Placki z jabłkiem.                                                                                                                                             

            Wykonajcie wspólnie placki, umyjcie ręce i  załóżcie fartuszki. Wspólnie przygotujcie potrzebne składniki. Przyrządźcie ciasto na  placki. Gdy masa z jabłkami na placki będzie gotowa, sprzątnijcie miejsce pracy. Przypomnijcie sobie zasady bezpieczeństwa obowiązujące w kuchni.

           

          Składniki:

          - 2 szkl. mąki (około 310–320 g),

          -  niecałe 2 szkl. mleka (może być roślinne, około 480 ml),

          - 2 jajka, 1 łyżka cukru waniliowego,

          - 1 łyżeczka proszku do pieczenia,

          -  2–3 duże jabłka,

          - 1 łyżka oleju,

          - olej do smażenia,

          - cukier puder do posypania.

          Przygotowanie:

          Do miski wsypcie mąkę, jajka, cukier, mleko i  proszek do  pieczenia oraz olej i mieszajcie na gładką masę. Pokrójcie jabłka w plasterki i wrzućcie kilka do miski z ciastem. Obserwujcie smażenie i degustujcie po wystygnięciu.

           

           

           

    • Kontakty

      • Zespół Szkolno-Przedszkolny w Kraśniku Dolnym
      • 75 713 67 94
      • Kraśnik Dolny 47, 59-700 Bolesławiec Poland
  • Galeria zdjęć

      brak danych